top of page
dzisiejowo

C. Na linii startu

Zaktualizowano: 16 lis 2019

Przed podjęciem decyzji dotyczących zmiany stylu życia, zwłaszcza tych bysiorzastych (w wolnym tłumaczeniu – dużych), warto zadać sobie kilka pytań i zdać sprawę z kilku potencjalnych zagrożeń. To co? Lecimy! :)


1. Po co?

Dlaczego chcesz coś zmienić? Przy czym „chcesz” to słowo-klucz.


Nawet najwspanialszy, najzdrowszy plan działania nie ma cienia szansy na powodzenie, jeśli, na samą o nim myśl, dopadają Cię mdłości.


Gwarantowanym kluczem do porażki jest podejmowanie kroków na siłę i wbrew sobie. Jeśli zmuszamy się do czegoś i sami nie potrafimy sobie odpowiedzieć na pytanie „po co ja to właściwie robię?!”, szanse na sukces są.. No właśnie, właściwie ich nie ma. Bo to jest pytanie, które pojawi się niemal za każdym razem, gdy zrobi się troszkę trudniej. I nawet, jeśli masz super silną wolę i będziesz mozolnie realizować swój plan, a w głębi duszy nie chcesz zmian, istnieje duże prawdopodobieństwo, że będziesz głęboko nieszczęśliwy, a i rezultaty będą stały pod dużym znakiem zapytania. Jeśli więc Twoja odpowiedź brzmi jak jedna z poniższych:

  • „Bo w sumie to chyba powiinnaaam... no wszyscy tak robią i… tego…”

  • „Nie no już muszę, muszę, koniecznie! Najwyższy czas, muszę się za to wreszcie zabrać!”

  • „Bo.. Ci Państwo..?”

to lepiej się jeszcze troszkę zastanowić. Taka motywacja może nie wystarczyć, w zetknięciu z nieco grubszym wyzwaniem. Sednem całego procesu nie jest przecież lista „zakazów” i „nakazów”, której będziemy cierpiętniczo przestrzegać.


Istotą jest polubienie się z nowym.. :) Zaakceptowanie zmiany - nie jako czegoś strasznego, co burzy dotychczasowy porządek, ale jako naturalnego przejawu rozwoju, który może poprowadzić w miejsca, o których Ci się nawet nie śniło.

Takie podejście do „nowości” rodzi raczej subtelny uśmiech ekscytacji, niż grymas dezaprobaty.

2. Po kolei czy wszystko naraz?

To zależy.. U mnie ten proces naturalnie zachodził etapami. W miarę, jak stykałam się z coraz większa ilością informacji, podejmowałam kolejne decyzje. Są tacy, którzy potrzebują nagłej zmiany i lubią podążać wg planu – punkt po punkcie. Z drugiej strony radykalne zmiany mogą być dla wielu nieco przytłaczające, więc czasem dobrze dać sobie trochę czasu na przystosowanie się do nowej sytuacji. Z całą pewnością każda, nawet najmniejsza, zmiana jest krokiem naprzód, a to zawsze dobra wiadomość.


3. Ach te media społecznościowe..

Media społecznościowe to miejsca tak samo pełne inspiracji, jak i fałszu. Zdaje się, że jedną ze złotych zasad korzystania z nich jest: nigdy nie porównuj się do innych. Przyznaję, że ten element mi samej sprawiał i nadal sprawia najwięcej trudności. Kiedyś pomagała mi świadomość, że „zawsze znajdzie się dużo ludzi, którzy radzą sobie lepiej niż ja, jak i tych, którym nie idzie tak dobrze”. Ale w gruncie rzeczy jakie to ma znaczenie..? Nie mówiąc o tym, że to także porównywanie się, tym razem z całymi grupami ludzi. Każdy z nas ma inną sytuację. Tak mało o sobie nawzajem wiemy, że to „lepiej” czy „gorzej”, to zwykle totalna abstrakcja. Życzmy więc sobie i wszystkim dookoła jak najlepiej i podążajmy swoją drogą, pełni nieskrępowanej radości.

4. Nie zniechęcaj się

Z całą pewnością doświadczysz zarówno chwil triumfu („hell YEAAAAAAH!”) jak i tych.. z dolnej półki („to wszystko jest głupie i durne jest też… a chipsom kończyła się data ważności - nie będę wyrzucać jedzenia..”). Myślę sobie, że kluczem do sukcesu może być nie przywiązywanie zbyt dużej wagi ani do jednych, ani do drugich. Ale zawsze dobrze mieć na uwadze szerszy obraz sytuacji. Idziesz naprzód, robisz dla siebie dużo dobrego, żeby móc cieszyć się życiem w pełni. Nie pozwól, żeby jedno potknięcie przesłoniło wszystkie Twoje starania i sukcesy. Zamiast tego może się czegoś dowiesz? Dlaczego sięgnąłeś po te chipsy? W nadziei, że poprawią Ci humor? Czy faktycznie poprawiły? Następnym razem, wyciągając po nie ręce, będziesz mieć już nieco większą świadomość - czego się spodziewasz i czy aby na pewno warto. Nie bądź dla siebie zbyt surowy.


5. Wybierz to, co najlepsze dla Ciebie

Nie jest niczym nowym, że to co służy jednemu, niekoniecznie jest dobre dla drugiego. Każdy z nas musi spróbować wytyczyć własną ścieżkę, będąc jednocześnie bardzo czujnym, aby nie przeoczyć (czasem bardzo wyraźnych) sygnałów, że być może warto lekko skręcić ;) To, czego bym się wystrzegała, to bezkrytyczne przyjmowanie informacji jako pewnik. Bez względu na źródło. Medycyna zawsze może opracować nową metodologię badań, która wywróci nasz świat do góry nogami. Albo odkryje, że w tym super zdrowym brokule jest trucizna, o której istnieniu nikt nie miał dotąd pojęcia. (Czuję się trochę podle za użycie brokułu w tak niegodziwym kontekście, choć nie wykluczam).


6. Nie bierz tego zbyt serio

To tylko jedzenie. To tylko ćwiczenia. To tylko ciało. Czy jest sensem życia? Z całą pewnością nie. Sensem życia może być odnalezienie sensu życia :) Może nim być odkrywanie Mount Everestów miłości które wypełniają nas samych i otaczają ze wszystkich stron. Sensem życia może być odkrywanie swojego prawdziwego JA. Nasze ciała mają nam w tym pomóc, zasługują na naszą miłość i pełny szacunek, ale to tylko część dużo większej całości. Nie róbmy z chociażby jedzenia (które, jakby nie było, w tym kontekście jest rodzajem paliwa) sensu istnienia. Dbajmy o to, żeby było to najwyższej jakości paliwo, które pozwoli nam uwolnić cały potencjał swojego ciała, by móc odkrywać to co najważniejsze i po prostu ŻYĆ – w miłości i harmonii.


7. Ciesz się każdym krokiem

Po prostu :)



Publikowane tutaj treści nie są poradą medyczną ani dietetyczną. Są przeznaczone jedynie do celów informacyjnych. Nie jest to substytut profesjonalnej dietetycznej, bądź medycznej porady. Jeśli potrzebujesz profesjonalnej porady, skontaktuj się z lekarzem, bądź dietetykiem.

26 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

댓글


bottom of page