top of page
dzisiejowo

Niezupełnie Standardowy Kalendarz Adwentowy

I tak cztery dni temu szczęśliwie nastał nam grudzień, a ja obiecałam pomysł na spędzanie czasu przedświątecznego w rodzinnym gronie. Udam zatem, że wcale nie jestem spóźniona, pominę moje wysokiej klasy wymówki i przejdę do rzeczy.



Jak już może wyczytałaś/łeś w poście Magiczne Święta z ukłonem w stronę Przyrody, jakiś czas temu postanowiłam zmienić nieco podejście do prezentów, a w szczególności tych, którymi obdarowujemy nasze dzieci.


Nie ukrywam.. robienie adwentowego kalendarza dla naszych Kurdupelków, to była dla mnie czysta przyjemność - od tworzenia samego kalendarza, po jego wypełnianie (dla mojego męża chyba nie była aż tak czysta, ale nie narzekał.. a przynajmniej niezbyt głośno). Jednak znalezienie dwudziestu czterech cosiów, które zmieszczą się w niewielkich rozmiarów torebeczkach, okazało się nie lada wyzwaniem. Nie mogłam zignorować faktu, że w pewnym momencie szukałam już na siłę czegokolwiek, byleby pasowało! W końcu już zupełnie odpuściłam (screw it) i zaczęłam sięgać po duże gabaryty, które ostatecznie wkładałam do świątecznych skarpet*.

Żeby nie upaść na samo dno, oprócz zabawek, szukałam czegoś co się przyda (oooczywiście). Padło na mikołajkowe klasyki: świąteczne skarpety, opaski do włosów, nowe kredki, fajowskie farby, świąteczna bajka.. Nim się obejrzałam – wydałam majątek, a Święta z choinką miały dopiero nadejść(!) Tak więc bezsensu i znowu bezsensu.


Postanowiłam więc wprowadzić do naszego domu nową świąteczną tradycję w postaci Adwentowego Kalendarza Aktywności**! Oczywiście dzięki uprzejmości Przepastnych Odmętów Internetu.

Cała zabawa polega na tym, że na każdy dzień przygotowuje się określone zadanie, zapisane na karteczce, którą najlepiej umieścić w jakimś opakowaniu*** (co by wprowadzić bezcenny element niespodzianki i samego.. otwierania :) Każdego ranka odszukuje się paczuszkę na dany dzień i wyciąga z niej karteczkę, żeby móc gremialnie odczytać zadanie. Potem pozostaje już tylko z niecierpliwością oczekiwać momentu realizacji - po pracy, szkole, przedszkolu, dodatkowych zajęciach - kiedy wszyscy będą znowu razem.


Może brzmieć mało ekscytująco, ale wierz mi - w rzeczywistości dostarcza przedniej zabawy, a co najważniejsze, daje szansę na przeżycie tego czasu w prawdziwym duchu Świąt****.


Zadania mogą być przeróżne. Ja wybieram raczej te bezpośrednio związane ze świętami, ale niektóre są po prostu nastawione na spędzanie czasu razem. A skoro już mowa o czasie – żeby Ci go trochę zaoszczędzić, przygotowałam zadaniowego gotowca! Po kliknięciu w poniższy obrazek, znajdziesz się na (nowej i pachnącej) stronie s'MORE, skąd można pobrać plik .pdf gotowy do wydruku. Możesz użyć również pustej listy i wpisać co tylko zechcesz na każdy dzień, albo zrobić coś zupełnie swojego.



Przejdźmy teraz do samego kalendarza. Sposobów na jego zrobienie jest co najmniej sporo. Na początek najlepiej rozejrzeć się po domu i użyć to, co się ma pod ręką. Ja na przykład zamierzam wykorzystać w tym roku nasz kredowy kalendarz (zwany również Centrum Zarządzania Wszechświatem), jako że również jestem nieco po-nie-w-czasie.


Jeśli jednak nie masz w zasięgu wzroku niczego co mogłoby się nadać – w najlepszym wypadku zeszłorocznego kalendarza - zrobienie nowego wcale nie musi być trudne, ani czasochłonne. Poniżej znajdziesz kilka inspiracji – od zupełnie prostych (jak ponumerowane koperty w ładnym pudełeczku), po nieco bardziej skomplikowane.

Wykorzystać można dosłownie wszystko: starą tablicę korkową, tablicę kredową, ramę po lustrze, albo ramę na nieco większe zdjęcie, a nawet rolki po papierze toaletowym (choć tych potrzeba będzie sporo), czy zwykły słoik.



Więcej pomysłów znajdziesz na moim profilu portalu Pinterest (wystarczy kliknąć na powyższy obrazek).

Na koniec muszę dodać, że moja starsza pociecha (lat kilka)***** nie pamięta żadnego prezentu z poprzednich kalendarzy (yeey...). Chętnie za to wraca myślami do pikniku pod choinką, wygłupów przy świątecznych hiciorach, lepienia bałwanów z plasteliny (bądź potworków, które koło bałwana nigdy nawet nie stały), czy przygotowywania domowej, gorącej czekolady. To chyba najlepsza rekomendacja.


No to co? Do dzieła! :) Nie ma czasu do stracenia! (biję się w pierś)


PS. Wiem, że to trochę oszustwo (wszak adwent rozpoczął się pierwszego grudnia), ale można również sprezentować kalendarz swoim dzieciom w dniu 6 grudnia, jako niespodziankę od Mikołaja – Jego podpowiedzi dotyczące tego jak można spędzić ten czas radosnego oczekiwania. Choć bardziej na miejscu byłoby nazwanie go Kalendarzem Wentowym (jako że AD uciekło nam z pierwszymi kilkoma dniami grudnia).


PPS. Jeśli zdecydujesz się takowy zrobić, wrzuć koniecznie zdjęcia na Instagram z hasztagiem #AKAdzisiejowo. Z ogromną przyjemnością pooglądam!


 

* To swoją drogą od zawsze było moim marzeniem! Kominek z portalem, na którym można powiesić świąteczne skarpety (zdecydowanie zbyt wiele amerykańskich filmów..). Ale marzenia warto spełniać! Nawet te mało wyszukane ;) Jeśli ubolewasz nad brakiem kominka, TO rozwiązanie może Ci się spodobać!

** Nazywamy go po prostu Kalendarzem Adwentowym, ale sytuacja wymagała odrobiny dramaturgii ;)

*** Takie opakowanie zapewnia również nieco większą elastyczność. W planie na jutro jest pieczenie pierniczków, a zapowiedziało się pół rodziny? Nic straconego, szybciutka zamiana i „układanie puzzli” it is.

**** I mega fajną bazę do każdego grudniownika, a więc albumu (zwanego również December Daily), najczęściej własnoręcznie wykonanego, dokumentującego każdy dzień grudnia

***** Młodsza może pamiętać jedynie przyglądanie się swoim dłoniom z fascynacją, bądź obgryzanie własnych paluszków u nóg.


Umieszczone zdjęcia kalendarzy nie są moją własnością. Ich źródła znajdziesz na mojej świątecznej tablicy na portalu Pinterest

417 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page